Wróciłam z dłuuugich wakacji. Trudno jest znów przestawić się na tryb "normalny-domowy", no ale nic nie trwa wiecznie.
Udało mi się w tym roku "zaliczyć" zarówno morze, jak i góry. O ile nad morzem miałam pogodę upalną, tak w górach panowały warunki zimowe... Ale o górach później.
Może nie widać tego na poniższych zdjęciach, ale wakacje w Łebie były bardzo... tłoczne. W końcu to jedna z najpopularniejszych nadmorskich miejscowości. Na plaży tysiące ludzi walczyło i to dosłownie o kawałek wolnej plaży dla siebie. Po czterech dniach smażenia się na słońcu w stylu ciało przy ciele, stwierdziłam, że to chyba nie dla mnie.
Za to pozytywnie zaskoczyła mnie plaża przy wydmach. Do południa była prawie pusta! Byłam jedyną osobą w zasięgu mojego wzroku, która się kąpała w morzu.
Taaak... Tylko, żeby tam trafić trzeba najpierw przejść przez wydmy, a jeszcze wcześniej jakoś do nich dotrzeć. A z małymi dziećmi nie jest to takie proste.
A o zachodzie słońca miła dla oka feeria barw.
Pozdrawiam!
jaaaakie piękne zdjęcia!! zazdroszczę wypadu :)
OdpowiedzUsuńPiękne zdjęcia :)
OdpowiedzUsuńo, to ja czekam na góry :)
OdpowiedzUsuńPiękne zdjęcia :) Światło ładne (znów).
OdpowiedzUsuńDziękuję. :)
OdpowiedzUsuńcuuuuuudne zdjęcia!!:) morze ma jednak swój urok :)
OdpowiedzUsuńnooo wróćiłaś:) to teraz czekamy na ogromną porcję scrapów:) Zdjęcia przecudne!
OdpowiedzUsuńprawie pusta plaza to cudoo , niestety nie miałam takiego szczęscia na Helu
OdpowiedzUsuńPiękne zdjęcia :) Odwiedziłyśmy te same regiony w te wakacje. Tez miałam spacer po wydmach i pieszo do Łeby :)
OdpowiedzUsuńZdjęcia piękne.. aż zatęskniło się za ciepłem :(
OdpowiedzUsuń