Pierwszy lift kartki Juunki kochanej. :)
Druga praca to lift pudełeczka Karoli kochanej. :)
A album natomiast został wykonany wedle własnej inwencji twórczej.
Ktoś mi kiedyś powiedział, że liftowanie to pójście na łatwiznę i korzystanie z czyichś pomysłów. Na pewno nie jest to łatwizna. Kolorystyka, elementy, układ - coś musi się zgadzać z oryginałem. Ale nie chodzi też o całkowite zrzynanie. O to chodzi w tej zabawie, by nadać nowe życie oryginałowi. ;)
Uff, wiecie, ze to notkę pisałam z jakieś pół godziny? W tym czasie skasowała mi się chyba z dziesięć razy. Masakra... (och, chyba znów nadużywam tego słowa)
pozdrawiam. :)
ten album mi się bardzo podoba i kartka jest piękna :)
OdpowiedzUsuńojeje, normalnie (czyli od poniedziałku do środy) o 7.10 to już od 20 min w autobusie jestem..
OdpowiedzUsuńja uwielbiam słowo masakra! takie dosadne jest :p
OdpowiedzUsuńhaha! :) a Twój album też bardzo lubię :) świetny jest! :)
Prace śliczne, a co to liftowania to zgadzam się. Za to można przy nim naprawdę dobrze poćwiczyć.
OdpowiedzUsuńOj, biedna Justysia... Ja normalnie o 7:30 jestem w autobusie. ;)
OdpowiedzUsuńDzięki Emi. :)
Czeko, masz rację, gdyby nie liftowanie nie spróbowałabym niektórych reczy.
Miło patrzeć jak moja Mała się rozwija :*
OdpowiedzUsuńPiękne prace !
OdpowiedzUsuńpiękne, szczególnie album - cudo!
OdpowiedzUsuńOch, słodzisz. :D
OdpowiedzUsuńDziękuję wam :*
Albumik- super!
OdpowiedzUsuń